Jonathan Haidt, Prawy umysł. Dlaczego dobrych ludzi dzieli religia i polityka? (Przedmowa Bogdana Wojciszke)
Z ocenami moralnymi wiąże się niemały paradoks. Z jednej strony odgrywają one wielką rolę – na przykład moralna ocena człowieka jest najważniejszą przesłanką naszego doń stosunku, znacznie ważniejszą niż przymioty intelektu czy osiągnięcia. W sytuacjach codziennych ocena moralna decyduje o tym, z kim przestajemy, a od kogo stronimy, w sytuacjach krańcowych zaś może decydować o życiu lub śmierci ocenianej osoby. W ocenach moralnych pobrzmiewa absolut i nierzadko są one opatrywane sankcją boską. Chciałoby się więc, żeby były one bezsporne, zasadne, a przede wszystkim oparte na obiektywnych i powszechnie akceptowanych kryteriach. Z drugiej strony z owym obiektywizmem i powszechną zgodą jest wielki problem, ponieważ gołym okiem widać, że zgody nie było, nie ma i zapewne nigdy nie będzie. Zwolennicy aborcji na żądanie ze względów społecznych widzą w niej przejaw podstawowego prawa kobiety do wolnego wyboru i kontroli nad własnym ciałem, podczas gdy przeciwnicy – zabijanie nienarodzonych dzieci. Przeciwnicy zapłodnienia in vitro widzą w tej metodzie dzieło szatanów „zabijających” niewykorzystane zarodki, zwolennicy – triumf ludzkości i zbawienie dla rodziców, którzy bez tej metody musieliby pozostać bezdzietni, co dla wielu spośród nich oznaczałoby życie pozbawione sensu. Zwolennicy legalizacji związków jednopłciowych widzą w tym rozwiązaniu realizację podstawowej wartości, jaką jest równość wszystkich ludzi wobec prawa, przeciwnicy zaś – wynaturzenie i upadek cywilizacji.
Takich sporów moralnych jest wiele, pojawiają się w różnych krajach (czasami z większym natężeniem niż u nas) i nic nie wskazuje na to, by miały one kiedykolwiek wygasnąć. Jonathan Haidt, znakomity myśliciel i psycholog amerykański, wskazuje w tej książce co najmniej trzy powody, dla których spory te nie mogą wygasnąć. Są to: (1) sposób powstawania ocen moralnych; (2) wielość kryteriów, według których oceny te są formułowane, oraz (3) nieuchronna sprzeczność pomiędzy różnymi kryteriami dyktującymi, co jest moralnie dobre, a co złe.
Co do sposobu formułowania ocen moralnych, to podstawowa dyskusja toczy się między zwolennikami podejścia racjonalistycznego i intuicjonistycznego. Podejście racjonalistyczne (nawiązujące do filozofii Immanuela Kanta) zakłada, że oceny moralne mają charakter przemyślany i racjonalny, ich formułowanie zaś ma charakter słowny i przemyślany, wymaga zatem czasu, wysiłku, intencji oraz zdolności umysłowych. Natomiast podejście intuicjonistyczne (nawiązujące do filozofii Davida Hume’a) zakłada, że oceny moralne mają charakter bezwiednych, automatycznych intuicji opierających się na emocjach i skojarzeniach, pojawiają się natychmiastowo i bez dłuższych przemyśleń. Psychologia była tradycyjnie zdominowana przez podejście racjonalistyczne, ale ostatnie dwie dekady przyniosły wiele badań sugerujących, że spontaniczne oceny moralne opierają się głównie na intuicjach, a więc na emocjach i skojarzeniach. Na przykład intuicje na temat tego, co dobre, a co złe, występują już u niemowląt, a więc na długo przed pojawieniem się języka i myślenia, dorośli ludzie zaś nierzadko wiedzą, że coś jest złe, nawet gdy nie potrafią uzasadnić swojej oceny. Najważniejszym argumentem na rzecz intuicjonizmu moralnego jest uzależnienie ocen od emocji. Ocena moralna ulega zmianie, kiedy zmieniają się fakty – na przykład gdy ktoś kradnie, by w ten sposób uratować życie, to ocena będzie się przedstawiała inaczej, jeśli idzie o życie żony, a inaczej – kota. Tak wywołana zmiana oceny jest oczywista i przewidywana zarówno przez model intuicjonistyczny, jak i racjonalistyczny. Jednakże tylko model intuicjonistyczny przewiduje zmianę oceny pod wpływem emocji, podczas gdy model racjonalistyczny każe tu przewidywać brak jakichkolwiek zmian oceny, jako że racje nie zależą od emocji. Postępek ocenianego człowieka pozostaje wszak w takim samym stopniu zgodny lub sprzeczny z zasadami niezależnie od tego, czy osoba formułująca oceny jest akurat rozemocjonowana, czy nie. W rzeczywistości oceny moralne zmieniają się pod wpływem emocji nawet wtedy, gdy te drugie wcale nie wiążą się z ocenianym postępkiem. W jednym z badań Jonathan Haidt wprowadzał jego uczestników w stan hipnozy, zalecając w sugestii posthipnotycznej odczucie wstrętu na widok pewnego słowa (na przykład „często”). Następnie badani czytali historyjkę o studencie, który działał w samorządzie i (często) lubił zabierać głos w sprawach cieszących się zainteresowaniem innych studentów. Mimo że cały opis w ogóle nie dotyczył moralności, badani, którzy zetknęli się ze słowem „często” (i w związku z tym pojawiała się u nich emocja wstrętu) oceniali charakter bohatera bardziej surowo niż ci czytający historyjkę, w której słowo to nie występowało (a tym samym nie przeżywali oni wstrętu). Przeżywanie jakieś emocji wskutek sugestii posthipnotycznej jest zdarzeniem niecodziennym, ale daje pewność, że emocja ta nie ma związku z ocenianymi postępkami. Późniejsze badania Haidta pokazały, że wstręt podobnie wpływa na oceny moralne, kiedy jest wywoływany w bardziej naturalny sposób (na przykład brud w pokoju, w którym badani dokonywali ocen), a oceniane postępki wiążą się z łamaniem norm.
Różnica między automatycznymi intuicjami a przemyślanymi racjami moralnymi nie sprowadza się wyłącznie do tego, że te pierwsze są szybkie i emocjonalne, a te drugie powolne i racjonalne. Te dwa systemy wykorzystują też odmienne relacje między swoimi elementami podczas przechowywania informacji i tworzenia sądów. System przemyślany opiera się na relacjach semantycznych wyrażanych zdaniami (na przykład „Jacek jest uczciwy”) i tworzy oceny moralne, opierając się na rachunku zdań i na rozumowaniu sylogistycznym („Jeżeli Jacek jest uczciwy, to nie oszukał w tej wątpliwej sytuacji, którą rozważamy”). Natomiast system automatyczny opiera się na skojarzeniach powstających na zasadzie podobieństwa lub wielokrotnego współwystępowania w czasie i tworzy intuicje na podstawie rozchodzenia się fali pobudzenia (aktywności) między skojarzonymi elementami. Jacek może się komuś kojarzyć z uczciwością na przykład dlatego, że ma dziecinnie okrągłą twarz, albo też w przeszłości wielokrotnie pojawiał się z bardzo uczciwą Jadzią. Jeżeli Jacek jest skojarzony z uczciwością, to sam jego widok aktywizuje w naszym umyśle pojęcie uczciwości, a jego wątpliwe zachowanie zostanie zinterpretowane jako pomyłka, a nie oszukiwanie. To samo zachowanie jednak będzie ocenione jako oszukiwanie przez kogoś, komu Jacek nie kojarzy się tak silnie z uczciwością (gdyż ten ktoś na przykład w ogóle nie zna Jadzi). Zarówno skojarzenia, jak i emocje mają mocno subiektywny i zindywidualizowany charakter. Ponieważ różni ludzie mają odmienne skojarzenia i emocje, rozbieżność ocen moralnych różnych osób jest nieuchronna.
Drugi powód rozbieżności ocen moralnych wiąże się z wielością kryteriów, według których oceny są formułowane. Haidt nazywa te kryteria fundamentami moralności, bądź też etykami. Na podstawie analizy głównych ksiąg etycznych ludzkości oraz badań antropologicznych i psychologicznych Haidt wyróżnił pięć fundamentów: troski, sprawiedliwości, lojalności, autorytetu oraz świętości. Etyka troski rozwinęła się zapewne z systemu opieki nad dziećmi, jej kluczową wartością jest dobro konkretnej jednostki, a główną emocją – współczucie. Etyka sprawiedliwości rozwinęła się z norm regulujących wymianę społeczną, jej kluczową funkcją jest umożliwienie współpracy, a kluczowe emocje to wdzięczność i gniew. Etyka lojalności rozwinęła się z norm regulujących życie grup społecznych, jej kluczową funkcją jest umożliwienie budowania koalicji i sukcesu w rywalizacji międzygrupowej, a główne emocje to duma grupowa oraz gniew i pogarda wobec zdrajców. Etyka autorytetu rozwinęła się z reguł rządzących hierarchiami społecznymi, jej kluczową funkcją jest tworzenie korzystnych relacji wewnątrz hierarchii, a charakterystyczne emocje to szacunek i strach. Etyka świętości (czystości) zaś wykształciła się z unikania skażenia zarówno fizycznego (na przykład patogenów), jak i symbolicznego (na przykład czynności objętych tabu), a kluczową emocją na gruncie tego kodu moralnego jest wstręt.
Moralność – podobnie jak język – jest kulturowym niezmiennikiem i stanowi zapewne specyficzną adaptację biologiczną naszego gatunku. Każde znane społeczeństwo dysponuje jakimś systemem moralności, który jest pewną mieszanką pięciu wymienionych kodów. Poszczególne społeczeństwa ogromnie się jednak różnią pod względem wagi nadawanej różnym kodom. Główny nurt indywidualistycznych kultur współczesnego Zachodu uznaje etykę troski i sprawiedliwości za jedyne podstawy moralności, trzy pozostałe etyki traktując jako domenę prywatnych upodobań, albo wręcz jako przejawy niemoralności. Na przykład czołobitność wobec osób o wysokiej pozycji społecznej budzi niesmak, a popieranie tylko „swoich” (krewnych i znajomych) – podejrzenia o mafijność. Natomiast główny nurt kolektywistycznych kultur Wschodu zdecydowanie uznaje pozostałe trzy etyki za fundamenty moralności, nierzadko ważniejsze od dwóch pierwszych. Zważmy, że kultury kolektywistyczne z definicji uznają prymat lojalności grupowej nad etyką troski o pojedynczą osobę. Pakistańscy mężczyźni co roku zabijają dziesiątki, jeśli nie setki swoich córek i sióstr, jeżeli te dokonały wyboru matrymonialnego, idąc za głosem serca, a nie zgodnie z nakazem rodziny, albo padły ofiarą gwałtu. Pójście za głosem serca wydaje się (współczesnym) Europejczykom naturalne i moralnie pożądane, ofiarom zaś – według nich – należy się wsparcie moralne. Pakistańczykom zaś owe zdarzenia w takim samym stopniu wydają się moralnie naganne, wstrętne i zasługujące na najwyższą karę, ponieważ łamią etykę lojalności, autorytetu i świętości.
Co jeszcze ciekawsze, badania z udziałem tysięcy osób pokazały, że we współczesnych społeczeństwach Zachodu niemal wszyscy uznają etykę troski i sprawiedliwości za fundament moralności, ale pod względem uznawania lojalności, autorytetu i świętości za fundamenty moralności występują silne różnice. Osoby mniej wykształcone, z niższych warstw społecznych, a przede wszystkim o prawicowych (konserwatywnych) poglądach politycznych uznają działania związane z lojalnością grupową, autorytetem i świętością za nacechowane moralnie, podczas gdy osoby bardziej wykształcone, z wyższych warstw społecznych i wyznające poglądy lewicowe (liberalne) uznają je za kwestię osobistych upodobań. Tak więc dla liberała emigracja, utrzymywanie kontaktów z kuzynem albo chodzenie na mszę to kwestie osobistego wyboru. Natomiast dla konserwatysty emigracja ma posmak zdrady, a zadawanie się z kuzynem i udział w praktykach religijnych to postępowanie moralnie właściwe, czyli takie, które jest obowiązkiem wszystkich ludzi niezależnie od ich osobistej opinii. Krótko mówiąc, moralność obejmuje znacznie szerszy zakres postępowania dla osoby o prawicowych poglądach politycznych aniżeli dla kogoś, kto wyznaje poglądy lewicowe. Jest to nie tylko źródło rozbieżności ocen moralnych, ale także istotna przyczyna „wojen kulturowych”, jakie współcześnie toczą się w krajach tak skądinąd różnych, jak Polska i USA.
Trzecią przyczyną nieuchronnej rozbieżności ocen moralnych jest sprzeczność między różnymi kryteriami dyktującymi, co jest moralnie dobre, a co złe. W bardzo licznych sytuacjach życiowych postępowanie nakazywane przez jeden kod etyczny jest sprzeczne z nakazami innych kodów. Czy na wakujące miejsce zatrudnić Jana Kowalskiego, czy nieco lepiej wykwalifikowanego Abdula Haschemidabdula? Sprawiedliwość dyktuje wybór Abdula, lojalność grupowa – Jana (szczególnie gdy jest synem kuzyna). Czy tę uroczą pięciolatkę z niepokojącą naroślą na nodze skierować natychmiast na trudno dostępne badania diagnostyczne, czy odesłać ją na koniec kolejki wypełnionej innymi pacjentami? Troska dyktuje natychmiastowe badania, sprawiedliwość – odesłanie do kolejki. Życie stawia przed nami wiele takich dylematów, choć psychologia nie zna jeszcze prawidłowości rządzących ich rozwiązywaniem. Wiele tych prawidłowości jednak już znamy, o czym świadczy ta publikacja. Prawy umysł to książka znakomicie napisana. Przedstawia bardzo oryginalne przemyślenia autora na temat istoty i przyczyn sporów moralnych. Przemyślenia te znajdują poparcie w wynikach badań i niewątpliwie poszerzają nasze rozumienie tego, jak ludzie myślą (i nie myślą) o moralności.
Bogdan Wojciszke
Zobacz inne wpisy o książce:
– noty
– recenzja
– fragment wstępu autora
Dodaj komentarz